R jak RÓŻNORODNOŚĆ – ras, kolorów, religii, języków, poglądów… wszystkiego! Wspaniałe!

O jak OTYŁOŚĆ – strasznie smutny wniosek ale wygląda na to, że amerykańskie społeczeństwo wykończy się samo. Z przeżarcia. Odsetek osób z nadwagą i otyłością (i to potężną) jest gigantyczny. Z jednej strony każde danie w knajpie i każdy produkt spożywczy zawiera dane o kaloryczności, z drugiej, co z tego jeśli opcje “light” w restauracji to sałatki 500 kcal. 500! A wartość kaloryczna dań głównych pokrywa zapotrzebowanie osoby dorosłej na cały dzień. Porcje są gigantyczne. A na ulicach monstrualnie grubi dorośli i nie pozostające w tyle dzieci.

U jak UPRZEJMOŚĆ – naprawdę miło wejść do sklepu czy knajpki, gdzie nie czeka nas kontakt z burkliwą osobą pt. “jestemtuzakare”, ale uśmiechnięta i kontaktowa osoba. Na południu to szczególnie uderza, ale w Nowym Jorku też było ok!

D jak DROGO – niestety, to już nie te czasy, kiedy $ był dla nas taki tani więc podróżując do Stanów trzeba liczyć się z tym, że ceny będą wyższe niż w Polsce.

C jak CENY – nie wiem dlaczego nie trąbi o tym każda strona dla turystów ale – ceny w sklepach, hotelach i knajpach są z reguły podawane bez podatku (np. Booking też podaje cenę bez podatku). Trzeba na to uważać, inaczej przy większych wydatkach czeka nas niemiła niespodzianka (edit: w stanie Nowy Jork i Georgia)

[Best_Wordpress_Gallery id=”8″ gal_title=”Stany – kilka spostrzeżeń”]

(z)

CDN