Nowy Jork, zwany także Wielkim Jabłkiem, to najludniejsze miasto Stanów Zjednoczonych i jeden z celów na mojej “mapie marzeń”. Dlaczego Wielkie Jabłko? Są dwa wytłumaczenia. Jedno, że to miasto jak wielki owoc wysysa soki z całego stanu, a nawet całego kraju. Drugie mówi o tym, że Nowy Jork jest jak jabłko Hesperyd – przedmiotem marzeń, wymarzonym celem. Na pewno miasto, jak Paryż, jest warte mszy.

Co warto zobaczyć?

Wszystko! To miasto tak wielkie i różnorodne, że zadziwia na prawie każdym kroku. Dlatego potrzebna jest rozsądna selekcja tego co Was interesuje i co chcecie zobaczyć.
Przede wszystkim trzeba zobaczyć Manhattan. Dzielnica finansowa z Wall Street, Battery Park, 9/11 Memorial, artystyczne Greenwich Village, Tribeca – wymieniać można bardzo długo.
Oczywiście Central Park, czyli wspaniałe miejsce na piknik, przechadzkę, albo bieganie. Teraz trwa letni festiwal szekspirowski i za darmo można raczyć się przedstawieniami w plenerowym amfiteatrze w samym centrum Parku Centralnego.
Muzea – wiele z nich jest za darmo, albo z wstępem według uznania. Obowiązkowo – MOMA, czyli Museum of Modern Arts i Natural History Museum.
Warto zobaczyć Times Square, czyli gigantyczne skrzyżowanie w samym sercu Manhattanu. Feria świateł, reklam, przebierańców i rozbierańców (pań, których jedynym strojem jest farba) robi wrażenie. Uwaga, można stracić portfel. Można też kupić (w specjalnej budce) przecenione bilety na przedstawienia na Broadway’u.
Warto pomyśleć o chwilowej odskoczni od zgiełku i gwaru tej metropolii. My wybraliśmy wyprawę na Coney Island. To darmowa plaża na południowym końcu Brooklynu. Kilkadziesiąt minut jazdy metrem i można wykąpać się w Atlantyku.

Gdzie spać?

Najtańsze noclegi są oczywiście poza Manhattanem. Queens, Bronx, czy Williamsburg (bardzo ostatnio modna cześć Brooklynu) to noclegi za około 600 złotych za noc (dla pary), ale też konieczność dojazdów metrem i mniejsze bezpieczeństwo w nocy. My wybraliśmy dolny Manhattan (i okazyjną ofertę w Courtyard by Mariott koło 9/11 Memorial. Muszę ich przy okazji pochwalić, że dostaliśmy upgrade dla nowożeńców do pokoju na 23 piętrze z bajecznym widokiem. Dziękujemy!).

Gdzie biegać?

Jeżeli mieszkacie jak my na Dolnym Manhattanie to dwie najlepsze trasy to przebieżka przez Battery Park (wąski pas zieleni otaczający od południa wybrzeże Manhattanu) i wyprawa biegowa na Most Brookliński. Niestety, bieganie w Nowym Jorku oznacza wdychanie spalin i czekanie co chwilę na światłach. Ale współbiega czy spotkacie co chwila. Wielkie Jabłko lubi biegać!
Oczywiście jest też Central Park – miejsce, gdzie na bieganie wybiera się wiekszość Manhattańczyków. Najdłuższa ścieżka biegowa ma tu ok 10 km, są też łaki w którym można biegać na bosaka i miejsa, gdzie można po prostu wyciągnąć się na trawie.

Jak się poruszać?

Po Manhattanie można i nawet należy spacerować (co zadziwia lokalsów). Nasza najdłuższa trasa liczyła ponad 30 kilometrów. Przeszliśmy z dolnego Manhattanu przez Tribecę, Greenwich Village aż do Central Parku i z powrotem przez High Line i Meatpacking District. High Line to dawna linia kolejki, która łączyła porty z centrum miasta. Kiedyś była to główna linia zaopatrzenia miasto w żywność, teraz po zastąpieniu kolei cieżarówkami, to przepiękna linia spacerowa kilkadziesiat metrów nad ulicami. Gwarantowane piękne widoki, zieleń, cisza i modne knajpki.
Dalej warto jeździć metrem. Za jednego dolara kupujecie kartę, na której możecie zapisać bilety wielodniowe, albo wpłacić pieniądze na wielokrotne przejazdy. Jedno wejście do metra kosztuje 2,5 dolara i pozwala przejechać wam dowolną odległość kolejka, wraz z przesiadkami, pod warunkiem, że nie wyjdziecie z podziemia.

Co jeść?

Wszystko! Wielkie Jabłko to wszystkie możliwe kuchnie świata. Najtaniej i najsmaczniej jedliśmy w China Town. Tu znaleźliśmy obiad dla dwóch osób za ok 12 dolarów. Jedzenie w NY jest drogie, ale porcje są bardzo duże, więc warto zamawiać jedną przystawkę i jedno danie głowne dla dwóch osób – na pewno jeszcze zostanie.

(g)

[Best_Wordpress_Gallery id=”12″ gal_title=”Nowy Jork 2″]