W poprzednim poście (tutaj) obiecałam, że opiszę, jak wyglądała luckowa wyprawka. Co kupić, czego nie kupować, gdzie kupić, jaka wielkość (misek, posłania)… spędzało nam to sen z powiek 😉 Sami szukaliśmy takich informacji przed adopcją psa, więc może komuś się przydadzą. I tak:

Jedzenie

Suche, mokre, BARF… opcji jest wiele, wielokrotnie opisywanych. My zdecydowaliśmy się na wysokiej jakości suchą karmę. Co to znaczy? To karma, która ma znacznie wyższy procent zawartości mięsa niż te popularne i znane z reklam. To karma, która zwiera wszystkie niezbędne składniki potrzebne psiakowi na co dzień. Ponieważ wszyscy znajomi polecili nam sklep zooplus.pl (tu) to zamówiliśmy ją właśnie tam. Dobrym rozwiązaniem jest zakup tzw. pakietów próbnych, mniejszych opakowań na spróbowanie.  Lucek właśnie je kończy (testujemy Lukullus i Concept for Life), więc kolejne zamówienie, tym razem większych opakowań, jest już w drodze. Tym razem Lukullus (bardzo ładnie go jadł i mówiąc zupełnie wprost kupa była równie ładna) i Taste of the Wild. Zobaczymy! Dlaczego suche? Nie ukrywam, że po części z wygody – łatwiej jest karmić go suchym, zwłaszcza w podróży. Po części dlatego, że w schronisku też jadł suche. I nie produkujemy kilkudziesięciu puszek – śmieci miesięcznie. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Paluchowe psy jedzą raz dziennie – rano. Jeszcze przed adopcją psa warto zastanowić się jak często i o których godzinach podacie michę. Lucek dostaje jeść dwa razy dziennie – po porannym spacerze (mniejsza porcja) i po spacerze popołudniowym a przed wieczornym (18-19, główny posiłek). Nie chcieliśmy dawać mu całej porcji jedzenia na dzień rano, bo zostaje sam jak wychodzimy do pracy. A też nie chcieliśmy podawać całej wieczorem i trzymać na głodzie. Ten system bardzo się sprawdził. Micha z wodą stoi cały czas. Zwróćcie uwagę na kaloryczność karm – na opakowaniach jest zawsze podana informacja, ile gramów karmy podawać psom o różnej masie ciała. My tego się trzymamy, choć zwiększyliśmy nieco porcje, kiedy okazało się, że Lucek zamiast przytyć kilogram (zgodnie z zaleceniami weta) schudł! Ma z nami trzy przynajmniej godzinne spacery dziennie i dużo większą porcję ruchu niż w boksie w schronisku. Jeśli dajecie psu dużo smaczków w czasie spacerów – odliczcie je od dziennego bilansu kalorycznego. Ważne! Wszystko powyższe dotyczy młodego psiaka bez żadnych problemów gastrologicznych, alergii, o w miarę prawidłowej wadze. Jest wiele psów wymagających karmy specjalistycznej czy diety ze względu na stan zdrowia. Wtedy warto ustalić ją z lekarzem weterynarii.

Miski – nie kupowałam przez internet, bo trudno mi było wyobrazić sobie rozmiar, bałam się, że kupię za małą albo za wielką. Internety głoszą, że wygodniej jak micha jest trochę większa, bo pies nie wyrzuca jedzenia dookoła i łatwiej zachować czystość. Prawda to! Po tego rodzaju sprzęt wybrałam się do sklepu zoologicznego Pestation na ul. Czerniakowskiej (tu), super sympatyczna obsługa i duży wybór dóbr wszelkich. Wcześniej szukałam w sklepach zoologicznych w centrach handlowych, ale nie było nic ciekawego. Obie miski (na wodę i karmę) są metalowe i podgumowane, plastikowe nie wchodziły w grę a nie chcieliśmy testować spuszczania ceramicznych na kafle w kuchni ;). Nasza micha na karmę, rozmiar M: to ta micha) i na wodę, też M: o taka) Sprawdzają się świetnie! Mamy też podróżną składaną michę silikonową. Żeby było śmiesznie ta akurat miska jest z nami już od wielu miesięcy, była prezentem od Grzegorza kiedy zaczynałam wolontariat na Paluchu. Sprawdza się na wycieczkach! Myślę, że zbytecznym zakupem była podkładka pod miski, ale w Petstation było tak sympatycznie, że wyszłam stamtąd z jeszcze kilkoma rzeczami.

Spanie

Kiedy już wiedzieliśmy, że Lucek z nami zamieszka zaczęliśmy zastanawiać się, gdzie umieścić legowisko. Nie powinno leżeć w miejscu przechodnim, dogrzewanym (np. koło kaloryfera), ale też nie koło słabo izolowanej ściany… Po małym przemeblowaniu umieściliśmy je w sypialni, po stronie przeciwległej do okna, w rogu pokoju. Strzał w 10! Przesypia tam całą noc. W dzień, kiedy jesteśmy w domu, Lucek leży raczej tam, gdzie się kręcimy. Ma pozwolenie na spanie na jednym z foteli (i skrzętnie z tego korzysta). Nie może wchodzić na sofę i łóżko. Jak nas nie ma to oczywiście śpi…. na łóżku ;).

Lucek na fotelu
Ulubione miejsce spania Lucka

Legowisk tyle i ile gustów. Kiedy dogoniły nas internetowe ciasteczka i zaczęły ścigać internetowe reklamy przeróżnych sklepów zoologicznych to niejednokrotnie pękaliśmy ze śmiechu. Wiadomo de gustibus non est disputandum… Zdecydowaliśmy się na legowisko proste i funkcjonalne (nie byliśmy pewni czy nasz ancymon nie zgryzie go w drobny mak w pierwsze dnie więc nie szaleliśmy): legowisko Lucka Jest łatwe w transporcie więc zabieramy je też na wyjazdy.

Smycz/szelki

Paluchowy psiak trafi do Was z czerwoną obrożą i adresatką. Będą na niej Wasze numery telefonów i informacja, że pies jest z Palucha. Zgodnie z radą Biura Adopcji Lucek nosi ją do tej pory. Pierwsze tygodnie po adopcji to kupa stresu dla nowego domownika. Łatwo o zagubienie czy ucieczkę. Obroża jest dość charakterystyczna, zna ją ekopatrol i od razu rozpozna paluchową zgubę. A na spacerach często zaczepiają nas „wtajemniczeni”, który także mają psiaka z Palucha. I to jest ekstra!

Obroża to nie wszystko. Potrzebna jeszcze smycz i szelki. Dlaczego? Opinie są różne, ale z dobrze dobranych szelek trudno jest psu się wydostać. Niejednokrotnie szelki (zwłaszcza typu norweskiego) dają psiakowi poczucie bezpieczeństwa. Nie jesteśmy w tej dziedzinie specjalistami, wybór jest ogromny. Nasze szelki i smycz są od PSORa (klik). Po pierwsze dlatego, że założycielka marki jest także wolontariuszką na Paluchu i niesie pomoc wielu psiakom (także dzięki sprzedaży szelek, obróżek i smyczy). Po drugie dlatego, że można je dobrać do psa, bo PSOR ma swoje stoisko tuż przy wyjściu z Palucha w każdą sobotę. Po trzecie – wybór jest naprawdę duży! Smycz jest superfunkcjonalna. Na spacerach bardzo sprawdza się możliwość przepięcia jej na krótsze kółka. A jak już zaczniecie spuszczać psiaka ze smyczy łatwo pospinać taśmę i przewiesić przez ramię (ręce wolne!).

Podróżowanie

Od początku planowaliśmy, że Lucek będzie towarzyszył nam w wyjazdach, więc potrzebne są samochodowe gadżety dla psów: mata i pas. Matę do bagażnika kupiłam już jakiś czas temu, z myślą o moich paluchowych podopiecznych z Grupy Wilki (taką). Niestety niezbyt zda je egzamin przy dość energicznych i mocno gubiących sierść psiakach. Dodatkowo okazało się, że Lucek cierpi na chorobę lokomocyjną i najgorzej czuje się w bagażniku. Teraz wozimy go na tylnej kanapie. Przymierzamy się do kupna maty i pewnieę na markę BeBobi. Jest po prostu bardzo ładna. Mamy pas samochodowy dla psa z tej firmy, cenowo niewiele droższy niż klasyczne czarne dostępne w internetach (klik). Odkryłam, że rzeczy tej marki dostępne są w sklepie na warszawskich Bielanach i pewnie podjedziemy do WoofWoof dopasować rozmiar i typ maty do auta (klik, uwaga, przeogromy wybór przeróżnych rzeczy dla psów i kotów, można tam zostawić majątek :))

Lucek w szelkach PSOR wpiętych do pasa samochodowego BeBobi

Jeśli chcecie wozić psiaka komunikacją miejską musicie też zainwestować w kaganiec. Chcieliśmy kupić kaganiec fizjologiczny, ale zgodnie z radą pani w sklepie kupiliśmy prosty (i trochę za duży) weterynaryjny. Zakładamy go tylko na chwilę, zostawiamy Luckowi wystarczającą przestrzeń na „ziajanie” i jest ok. Przy czym Lucek nie wykazuje w ogóle agresji, więc ta opcja nie sprawdzi się przy psach, które lubią kłapnąć dziobem.

Zabawa

Po tygodniu od przybycia Lucka do domu podliczyłam jego zabawki. Miał ich 8! Część kupiliśmy my, część dostał od nowych „cioć” i „wujków”. Są dwa sznury, dwa kongi, pluszak, gumowy kurczak, piłka z zamkniętym w środku gryzakiem… Jedyna rzecz jaką się czasem pobawi to sznur. I to tylko zachęcony przez nas. Za to absolutnie kocha patyki na spacerach! Co nie znaczy, że przestaliśmy kupować mu zabawki, dziś do kurczaka i pluszowej świni dołączył piszczący jeż (Lucek oczywiście ma go w nosie, no comments).

Bez komentarza….

Tego postu nie sponsorowała żadna z powyżej opisanych marek. A mogłaby 😉