Jeśli szukacie ciekawych miejsc na kilkugodzinne spacery z Waszymi czworonogami dobrze trafiliście! Odkąd jest z nami Lucek trochę zmieniły nam się priorytety. I liczba kroków przedeptanych każdego dnia ;). Od poniedziałku do piątku robimy trzy, minimum godzinne, spacery w naszej okolicy. W weekendy staramy się znaleźć miejscówkę na dłuższe swobodne wybieganie. Zawsze lubiliśmy wypady poza Warszawę, czy to rowerowe czy biegowe. Teraz po prostu szukamy takich miejsc, gdzie Lucek będzie mógł pohasać, nie będzie wokół wielu domów albo np. ruchliwej jezdni.
A teraz konkrety. Miejsc szukamy w odległości około godziny drogi od Warszawy najczęściej palcem po mapie (wspomnianej w tym wpisie) lub po Google Maps (tryb satelity, żeby ocenić czy w okolicy dużo zabudowań – im mniej tym lepiej). Czasem zauroczy nas nazwa (Holendry), czasem inny drobiazg. Jeśli do tej pory wydawało Wam się, że Mazowsze jest nudne, płaskie i dość gęsto zaludnione skorzystajcie z naszych rekomendacji – zmienicie zdanie:
Secymin
A raczej nadwiślańskie okolice Secymina. Samochód zostawiacie np. tu (albo gdziekolwiek indziej, tak żeby nie blokować przejazdu) i ruszacie nad Wisłę. Szliśmy najpierw wałem wzdłuż Wisły na zachód, potem skierowaliśmy się nad samą wodę. Podczas całego spaceru nie spotkaliśmy nikogo. Uwaga, narysowana trasa zakłada przedzieranie się przez niezłe chaszcze w drodze powrotnej. Więc jeśli nie lubicie takich przygód to sugerowałabym raczej powrót wzdłuż brzegu. Nad samą Wisłą jest sporo miejsc na piknikowanie z pięknymi widokami, więc weźcie kocyk, wałówkę i korzystajcie!
Co zobaczycie: dziką Wisłę i dzikie nad nią plaże, łąki, pola, lasy (chaszcze), bagienka i starorzecza i cudowne widoki.
[Best_Wordpress_Gallery id=”90″ gal_title=”Secymin”]Brody Warszawskie
Wycieczka Kolejami Mazowieckimi. Chcieliśmy sprawdzić, jak Lucek radzi sobie w pociągu (znakomicie), więc szukaliśmy ciekawego połączenia z najbliższej stacji kolejowej (Warszawa Gdańska). Padło na Brody Warszawskie (ok. godziny jazdy). Pies w KM jeździ bezpłatnie, musicie mieć dla niego kaganiec. Wysiadacie na stacji Brody Warszawskie i kierujecie się najpierw na północ a potem wzdłuż granicy lasu na południowy wschód. Czyli najpierw kawałek w tę samą stronę co jedzie pociąg a potem w prawo. Teoretycznie jest tam oznaczenie zielonego szlaku, niestety w wielu miejscach trudno je znaleźć. Po 4,5 km dochodzicie do szlaku czarnego, którym wrócicie na stację w Pomiechówku. Tam możecie uzupełnić zapasy, bo zaraz obok stacji jest kilka sklepów i cukiernia. Uwaga, przy samych torach ustawione są głośniki emitujące przed przejazdem pociągu dźwięki odstraszające dziką zwierzynę. Brzmi to jak połączenie sfory psów, krzyczących ptaków i stada słoni. Lucek trochę zgłupiał, na szczęście mieliśmy go na smyczy.
Co zobaczycie: lasy, pola, łąki, tereny wojskowe (teoretycznie zakaz wstępu), z daleka mija się kilka gospodarstw, potem już w Pomiechówku trasa wzdłuż zabudowań.
[Best_Wordpress_Gallery id=”92″ gal_title=”Brody Warszawskie”]Kamieńczyk
Kamieńczyk to letnisko w widłach Bugu i Liwca, w sezonie pewnie bardziej tłoczne, teraz spokojne i ciche. Auto zostawicie w okolicach rynku lub na parkingu przed małym zakładem produkcyjnym (tutaj). Dalej kierujecie się na wschód, w stronę Bugu (w sezonie działa przeprawa promowa), a potem wzdłuż rzeki w stronę Liwca. Zaletą tej trasy są duże połacie łąk, znakomite do hasania dla psa i dla Was, bo macie go na oku. Z daleka widzieliśmy dwie grupki spacerowiczów, oprócz tego pusto. Sporo ładnych miejsc na piknik, my przeszliśmy na drugą stronę Liwca (okolice mostu to kawałek po asfalcie) i zrobiliśmy mały biwak w okolicach ujścia Liwca do Bugu. W Kamieńczyku jest sympatycznie wyglądająca Gospoda Kamieńczyk, można z psem 🙂 (nie przetestowaliśmy, bo nie było miejsc). W samym Kamieńczyku trochę psów za parkanami, niektóre luzem, niektóre niestety na łańcuchach.
Co zobaczycie: Bug i Liwiec, łąki, łąki i jeszcze raz łąki, dzikie plaże.
[Best_Wordpress_Gallery id=”94″ gal_title=”Kamieńczyk”]Holendry
Holendry to przysiółek wsi Burlaki, położony w pięknym miejscu nad Narwią. Asfalt kończy się przed dojazdem do zabudowań. Większość z nich to dacze, więc po sezonie pusto i przyjemnie. Auto zostawiliśmy w samym „centrum” (tutaj, po aprobacie Pana, który pracował w ogrodzie obok). W planach mieliśmy trasę na południe, ale tak zauroczył nas widok rozlewisk Narwi jaki się przed nami otworzył na północy, że ruszyliśmy w tamtą stronę. Trasa prowadzi wałem przeciwpowodziowym, dochodzicie aż do ujścia kanału Prut. Tam odbijacie w prawo i polnymi drogami kierujecie się do samej wsi Burlaki. Po kilkuset metrach po asfalcie szutrowa droga zaprowadzi Was z powrotem do Holendrów.
Co zobaczycie: Narew i jej rozlewiska, dacze w każdym stylu, dużo ptaków, pola i łąki.
[Best_Wordpress_Gallery id=”96″ gal_title=”Holendry”]CDN