Trzy budynki dominują w centrum Waszyngtonu – Biały Dom, obelisk Waszyngtona i Kapitol. Biały Dom trudno zwiedzić. Do 9/11 podobno można było wejść „z ulicy”. Teraz trzeba wysłać (najlepiej trzy miesiące wcześniej) zgłoszenie przez swojego kongresmena, albo senatora. Można też próbować umawiać się za pośrednictwem różnych instytucji (szkół, Departamentu Stanu, czy ambasady). W każdym razie – dużo zachodu. Obelisk, ze względu na remont po trzęsieniu ziemi z roku 2011 które zniszczyło część elewacji pomnika, wciąż jest zamknięty dla zwiedzających. Zostaje tylko Kapitol, czyli siedziba amerykańskiego Senatu i Izby Reprezentantów.

Kapitol można zwiedzić bez uprzedniego umawiania się, choć jeżeli wybieracie się większą grupą warto zamówić wcześniej darmowe oprowadzanie. Ja miałem szczęście obejrzeć Wzgórze („The Hill” – w waszyngtońskim politycznym slangu) razem z grupą oprowadzaną przez stażystę z biura senatora Tima Scotta więc wycieczkę zacząłem nietypowo, bo od budynku biurowego Hart Senate Building. W tym biurowcu, który znajduje się poza głównym kompleksem Kapitolu, mieszczą się biura zdecydowanej większości senatorów (tylko kierownictwo Izby ma biura na samym Kapitolu). Tim Scott to młodszy senator z Karoliny Południowej, to jego pierwsza pełna kadencja (wcześniej zastąpił  senatora Jima DeMinta, który odszedł z Senatu żeby zostać prezesem największego amerykańskiego think tanku Heritage Foundation). W czasie posiedzeń większość senatorów w środy spotyka się z wyborcami. Przez kilka godzin politycy ściskają ręce Amerykanom ze swoich okręgów, spędzają kilka minut na niezobowiązującej rozmowie i wymianie uprzejmości (albo gorzkich uwag, jeżeli coś się nie podoba). Jest też poczęstunek i pamiątkowe zdjęcie. U mnie była sweet tea (czyli zimna, bardzo słodka herbata). Senator Scott był kiedyś w Polsce. Miło wspominał Gdańsk.

Kolejny punkt wycieczki to była dla mnie największa frajda. Przejażdżka podziemną kolejką. Budynki biurowe, Kapitol i Biały Dom są połączone pod ziemią. Tramwajem, bo tak to naprawdę wygląda można pokonać całą trasę w kilka minut. Obecny model jest z lat 70-tych. Można też obejrzeć poprzedni, z lat 40-tych. Pojazd ma dwa wagonik, jest otwarty i jedzie bardzo wolno. Niestety, dla wycieczek dostępna jest tylko przejażdżka z biurowców Senatu do Kapitolu.

Pierwszy i najbardziej imponujący punkt zwiedzenia to Rotunda. Olbrzymia kopuła, oparta na rusztowaniu z ponad 4 tysięcy ton stali, ma trzydzieści metrów średnicy. Zdobi ja scena „Wniebowstąpienia Waszyngtona”. Na fresku, znajdującym się ponad pięćdziesiąt metrów nad ziemią, pierwszy amerykański prezydent sam zostaje ubóstwiony. Waszyngtona otaczają Wolność (po prawej) i Wiktoria (po lewej) oraz trzynaście niewiast symborwsze kolonie USA. Na szczycie kopuły znajduje się sześciometrowa Statua Wolności z brązu skierowana na wschód (stąd amerykańskie powiedzenie The sun never sets of freedom (Słońce nigdy nie zachodzi dla wolności)).

W samej Rotundzie warto jeszcze przyjrzeć się ośmiu olbrzymim obrazom pokazującym ważne momenty z historii Stanów Zjednoczonych. Malowidła amerykańskich artystów z XIX wieku pokazują między innymi chrzest Pocahontas, przybycie Pierwszych Pielgrzymów, czy Deklarację Niepodległości.

W całym budynku (głównie w National Statuary Hall, ale nie tylko) znajduje się sto rzeźb, po dwie dla każdego stanu. Każda z nich upamiętnia postaci ważne dla tych stanów. Warto wyróżnić dwie. Największa i najcięższa to rzeźba z Hawajów przedstawiająca króla Kamahameha. Pomnik waży prawie siedem ton i po wyborze Baracka Obamy na prezydenta zyskał honorowe miejsce w Emancipation Hall. Druga ciekawa rzeźba to podobizna głuchoniemej Hellen Keller. Pomnik, ofiarowany przez stan Alabama przedstawia Keller w momencie, gdy zrozumiała co oznaczają znaki W-O-D-A przekazane jej w języku migowym. To jedyna rzeźba w Kapitolu, którą nie tylko można, ale wręcz należy dotykać.

Wycieczka po Kapitolu prowadzi przez wiele ciekawych miejsc, nie będę Wam wszystkiego zdradzał. Wybierzcie się sami, to dowiecie się na przykład, w której sali można znaleźć taki sam efekt dźwiękowy jak w katedrze św. Pawła w Londynie. Zobaczycie też dawną salę posiedzeń Sądu Najwyższego USA (podobno obecna jest dość podobna) i przy odrobinie szczęścia i cierpliwości wejdziecie na galerię Senatu, albo Izby Reprezentantów. Ciekawostka, a propos obu izb. Wiedzieliście, że tylko senatorowie mają stałe, przydzielone miejsca? Kongresmeni siadają w swojej części izby, w zależności od potrzeby i według wewnętrznej hierarchii.

[Best_Wordpress_Gallery id=”83″ gal_title=”Kapitol”]

Grzegorz